czwartek, 26 sierpnia 2010

Rozdzial XX- Powrot i rozmowa

Kiedy chłopak znalazł się na planecie ziemia ,było już dość późno, ale nie chciał dłużej czekać, na spotkanie z najważniejsza osoba dla niego na świecie. Mimo tego ze Yaten i Taiki namawiali go ażeby poczekał do rana on nie miał zamiaru. Bracia wiedzieli ,że i tak go nie zatrzymają jeśli się na coś uprze. Dlatego tez skierowali się w stronę hotelu, a on w strugach deszczu pobiegł w stronę domu gdzie mieszkała Usagi.
Dziewczyna znajdowała się w totalnej rozsypce. Nie była pewna czy otrzymał jej wiadomość.Spojrzała na zegar stojący na jej szafce nocnej. Była 1.00 w nocy.Zastanawiała się co on teraz robi , czy myśli o niej tak samo jak ona o nim. Spojrzała na okno z którego można było wyjść na balkon. Przypomniała sobie ,kiedy to wyszła raz patrząc na motyla, a on stal tam na dole patrząc na nią. Była to wtedy piękna ciepła noc, a dzisiaj była zimna i deszczowa. Nagle zobaczyła ów motyla, który kiedyś wskazał jej dane okno. Wstała pospiesznie z łóżka i podeszła. W pierwszej chwili niczego nie zauważyła na zewnątrz. Gdy nagle przed jej oczami pokazała się postać mężczyzny z długimi czarnymi włosami.
- Seyia!!!- krzyknęła.
Ubrała pospiesznie szlafrok i wybiegła z domu chłopakowi na spotkanie. Stanęła przed nim jak wryta.
- Cześć króliczku- powiedział chłopak z uśmiechem. Oboje stali przez chwile jak wryci patrząc sobie prosto w oczy. Nie mogla uwierzyć, że wrócił. Rzuciła mu się w ramiona i pocałowała go z niezwykłą namiętnością, a z oczu płynęły jej łzy.
- Wróciłeś- szepnęła zapłakana- wróciłeś.
- Wróciłem i już cie nie zostawię, już nigdy więcej.
Wtedy Usagi otrzeźwiała i zdała sobie sprawę z tego, że stoją w deszczu i oboje są przemoczeni do suchej nitki.
- Jestem okropna. Zamiast zaprosić cie do środka stoimy i mokniemy tutaj.- powiedziała to z uśmiechem na twarzy.- Chodźmy do domu.
- A twoi rodzice nie wściekną się??
- Nie, już śpią wejdziemy po cichu tak ażeby nic nie zauważyli.
Chłopak skinął głowom i po cichu weszli do domu. Skierowali się do pokoju Usagi. Będąc już w środku zamknęła drzwi na klucz. Z szafki wyciągnęła dwa suche szlafroki i oboje zdjęli z siebie mokre ubranie. Dziewczyna od razu rozwiesiła mokre rzeczy na grzejniku. Po czym usiadła obok chłopaka na łóżku.
- Poczęstowałabym cie ciepła herbata ,ale sam wiesz ze rodzice już śpią. Nie chciałabym ich obudzić szczególnie taty.
- Wystarczy mi ,że ty tu jesteś. Niczego więcej nie potrzebuje - odparł chłopak.
- Seyia ja.....
W tym momencie chłopak położył jej palec na ustach, i pocałował ja delikatnie. Po chwili ich pocałunek stal się bardziej łapczywy. Położył ja delikatnie i rozwiązał jej szlafrok. Nie myśleli już o niczym innym jak tylko o tym że są razem. Kochali się jak jeszcze nigdy wcześniej. Potem obydwoje zasnęli wtuleni w siebie.
O godzinie 8.00 usłyszała pukanie do drzwi od pokoju.To była mama.
- Usagi, wychodzę na zakupy, na stole zostawiłam ci gotowe tosty z dżemem. Mam nadzieje , że w końcu coś zjesz. Wrócę za jakieś trzy godziny.
Dziewczyna lekko przestraszona szybko odpowiedziała matce
- Dobrze- i wtedy usłyszała oddalające się kroki ,a potem zamykane drzwi od domu. Odetchnęła z ulga. Spojrzala za siebie i zobaczyła wpatrzonego w nią chłopaka.
- Ale mieliśmy farta- zaśmiała się.- To ja może pójdę przynieś nam ciepła herbatę i śniadanie ,a ty się ubierz. Wiesz gdzie jest łazienka.
- Tak- odpowiedział nie spuszczając z niej swojego wzroku. Speszyła się nie co. Naciągnęła na siebie szlafrok i wyszła z pokoju. Seyia również nałożył na siebie biały szlafrok poszedł wziąć szybki prysznic. Założył swoje ubranie ,które po całej nocy zdążyło już wyschnąć.
Do pokoju weszła Usa z talerzem tostów i gorąca malinową herbatą. Jednak żadne z nich nie miało apetytu. Milczeli dłuższą chwile.
- Twoja wiadomość wiele mi uświadomiła. Kiedy ja odsłuchałem wiedziałam ,że muszę wrócić. Bylem głupi myśląc że możesz coś do niego czuć. Przepraszam
- Rozumiem cie. Chyba podobnie bym się zachowała na twoim miejscu, jednak prawda jest taka że nie możemy być razem.
- Jak to ?? Przecież się kochamy.
- Wiesz dobrze o tym , moje przeznaczenie jest inne niżbym tego chciała. Nie mogę myśleć o sobie. Musze pomyśleć o mojej córce. Jeśli nie zostanę z Mamoru ona się nie urodzi, już raz prawie ja straciłam, nie chce żeby to się powtórzyło.
- Na pewno jest jakiś sposób na to żebyśmy mogli być razem.
- Nie ma. Czy chce czy nie chce muszę zostać z Mamoru. Nie chce tego!! Wolałabym być z tobą!! Wrócić na Oliwkowa planetę i tam z tobą żyć.
Chłopak podniósł twarz Usagi do góry i powiedział.
- Tak będzie. Zostaniesz moja żoną i razem zamieszkamy nie ważne gdzie, tutaj czy na oliwkowej planecie. Założymy rodzinę.
- Seyia..... Chciałbym, żeby to było możliwe, ale nie jest.
Wtedy chłopak wstał z oburzeniem
- Nie wierzysz w to ze może nam się udać???!!
- Nie o to chodzi gdyby nie Chibiusa to.... Kocham Cie Kocham całym sercem ,ale ją tez kocham i nie mogę pozwolić na to ażeby się nie urodziła. Musze poświecić swoje szczęście dla jej dobra Rozumiesz??
- Zaufaj mi króliczku proszę... Znajdę sposób żeby wszystko się ułożyło proszę cie tylko o zaufanie.
- Jaki???
- Nie wiem jeszcze ,ale twojej córce nic się nie stanie ,a my będziemy razem. Teraz proszę cie o to żebyś mi zaufała i bądź ze mną.
- To nie takie proste...
- Powiedziałaś ze mnie kochasz wiec???
- Dobrze , ale jak ja to powiem wszystkim zlinczują mnie.
- Będę przy tobie- przytuli ja mocno- Damy rade króliczku.

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że w końcu coś napisałaś;) bardzo podoba mi się ten rozdział, na prawdę. Mam nadzieję, że wena już cię nie opuści i będziesz pisać i pisać. Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za wszystkie miłe komentarze.
    Eniee

    OdpowiedzUsuń