niedziela, 28 marca 2010

Rozdział I -Szczęśliwa czy nie?


Minęły trzy miesiące od kiedy skończyła się wojna z Galaxią , od kąt trzy gwiazdy wróciły na swoja ojczysta planetę z Księżniczką. Usagi jak zwykle spodkala się po lekcjach z Mamoru i spędzili cale popołudnie razem. Na koniec dnia przy zachodzie słońca pocałował ja i spytał
- Usagi.. Jesteś szczęśliwa?
- Tak bardzo. A czemu pytasz? Nie wyglądam na szczęśliwą?
- Sam nie wiem, z reszta nie ważne.
Usagi patrzała na niego z zdziwieniem. On pocałował ja jeszcze raz i zaprowadził ja do domu. Kiedy była już w swoim pokoju zastanawiała się nad tym pytaniem jakie jej zadał.
- Hmm.... Czy ja jestem szczęśliwa?? Chyba tak, przecież już wszystko zaplanowane. Nie mogę zmienić swojego przeznaczenia. Nie mam wyjścia. Każda dziewczyna na moim miejscu chciałaby być. Czemu miałabym chcieć czegoś innego.
Wyszła na balkon spojrzała w gwiazdy...
- Jak wam się tam układa?? Seyia ,tak bardzo mi ciebie brakuje. Co dzień będąc w szkole zerkam na ławkę za mną w której siedziałeś i mam wrażenie ze zaraz wejdziesz do klasy i powiesz " Witaj Króliczku". Tak bardzo mi tego brakuje.
W tym momencie weszła Luna..
- Usagi co ty tam tak mamroczesz? Nad czym się tak zastanawiasz?
- Nad niczym Luno. Połóż się, ja tez już się kładę bo znowu zaspie do szkoły.
- Wcale się nie zdziwię i tak zaśpisz. Musiałabym cie nie znać Usagi.
- Hahaha .... Nie marudź już tyle dobranoc Luno.
Luna patrzyła na nią jeszcze przez chwile i zastanawiała się nad czym Usagi tak rozmyślała. Czuła ze coś jest nie tak. "Nadchodzą zmiany"
Tej nocy Usagi miała dziwny sen. Była w jakimś ciemnym lesie, nie wiedziała gdzie i nagle zobaczyła sylwetkę jakiejś postaci. Nie była w stanie określić czy to kobieta czy tez mężczyzna.
- Nadchodzą zmiany księżniczko.Wydarzyło się coś co nie powinno się było stać ,już nic tego nie zmieni. Nadchodzą zmiany...
-Jakie zmiany? O czym ty mówisz? Co się stało?
Dziewczyna obudziła się, nie wiedząc gdzie jest i co myśleć.
- Jestem w pokoju - odetchnęła z ulga. Spojrzała na zegarek stojący obok łózka.
- Dopiero szósta... Pójdę się ubrać. Przynajmniej dzisiaj się nie spóźnię do szkoły...- uśmiechnęła się do siebie. Ubrała się i wyszła z domu. Cala drogę rozmyślała nad tym dziwnym snem...
-Co to znaczy?? Jakie zmiany??
Idąc w stronę szkoły nagle poczuła ostry ból. Coś lub ktoś źgnął ja jakimś ostrym narzędziem. Dziewczyna przewróciła się i straciła przytomność...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz